Wzdychasz z
ulgą, gdy mijasz bramę szkoły. Jest piątek i w końcu możesz iść do domu. Uwolnisz
się od tych wszystkich ludzi. Nie żebyś była typową introwertyczką. Ty po
prostu masz własny świat, w którym dla nich nie ma miejsca. I nigdy nie będzie.
Nie żegnasz
się z nikim. Nawet gdybyś chciała, to nie masz z kim. Jednak akceptujesz taki
stan rzeczy, bo istnieje on głównie z twojej winy. Wytrwale odpychałaś ich od
siebie aż zostałaś całkiem sama. W sumie o to ci chodziło.
Sprawdzasz
godzinę na telefonie. Z jednej strony to nawyk, a drugiej realna potrzeba.
Klniesz cicho, gdy uświadamiasz sobie, że twój autobus właśnie uciekł i
będziesz zmuszona do jechania jednym pojazdem z ludźmi ze szkoły. A przecież
specjalnie wyszłaś nieco wcześniej. Zazwyczaj ci się udawało, ale dziś los nie
był dla ciebie tak łaskawy.
Zrezygnowana
bawisz się przez chwilę przywieszkami przy telefonie. Sama nie potrafisz zdecydować,
którą lubisz najbardziej, dlatego codziennie je zmieniasz i nosisz po kilka na
raz. Dziś twój wybór padł na prawdopodobnie najsłynniejsze vocaloidy – Miku,
Lukę i Kaito. Może najsłynniejsze, ale ludzie z twojej klasy nie wiedzą o nich
zupełnie nic. Kiedyś zobaczyli je i wyśmiali cię, że oglądasz takie bajki. I na
tym skończyło się ich obcowanie z syntezatorami.
Sama nie
wiesz, co dokładnie w nich widzisz. Czy to ich historie tak cię urzekają, czy
ich głosy? A może oba na raz? Może to dlatego, że pozwalają ci przenieść się na
inny świat, choćby na te pięć, czy siedem minut.
Odrywasz
wzrok od przywieszek. Ulica to nie dobre miejsce dla takich rozważań.
Przypadkiem mogłabyś jeszcze wpaść pod auto, lub uderzyć w słup. Chowasz
telefon do kieszeni jednocześnie upewniając się, że przywieszki są doskonale
widoczne.
Przytrzymujesz
sobie torbę i próbujesz w jej czeluściach odnaleźć słuchawki. Zwykłe, czarne,
które można kupić w każdym kiosku. Jak zwykle się przed tobą ukryły, a jednak
po chwili z triumfem wypisanym na twarzy podłączasz wtyczkę do telefonu.
Naciskasz przycisk „play” i wszystko przestaje mieć dla ciebie znaczenie.
Zdążyłaś
dojść na przystanek. W naturalnym odruchu podchodzisz do rozkładu jazdy. Chcesz
wiedzieć, ile musisz czekać na następny autobus. W razie czego mogłabyś
przecież iść na pieszo. Okazuje się jednak, że wystarczy parę minut. Rozglądasz
się po przystanku. Ławeczka była okupowana przez dwie starsze panie wraz z ich
nieodłącznymi torbami. Troszkę cię to zirytowało. Nawet trochę bardzo, bo
przecież ktoś mógłby tam usiąść, a zwykłe foliówki się nie zmęczą, ale
postanowiłaś tego nie komentować. Zamiast tego siadasz na krawężniku, opierając
się plecami o ściankę przystanku.
Nieprzyjemnie
wysokie głosy kobiet przebijają się nawet przez dźwięki twojej muzyki. Do
twoich uszu docierają teksty o degeneracji młodzieży i tym, że coraz bardziej
się staczają. Irytuje cię to, że wrzucają wszystkich do jednego worka. I to do
tego najgorszego. Szczyty twojej wytrzymałości zostają przetestowane, gdy
tematy schodzą na ciebie. Dowiadujesz się jaka to jesteś uzależniona od
papierosów i alkoholu oraz, że widziano cię w nieodpowiednim towarzystwie.
Wzdychasz
cicho. Po pierwsze nie lubisz używek. A po drugie nie miałaś swojego
towarzystwa. Twoim wybawieniem okazał się nadjeżdżający autobus. Wsiadłaś do
niego jak najszybciej i cudem wypatrzyłaś wolne miejsce. Przez myśl przeszło
ci, że powinnaś ustąpić miejsca jednej z tych kobiet, ale na możliwy widok
toreb zajmujących siedzenie, niemal masz mdłości. Zresztą i tak już uznały cię
za niewychowaną, więc nie masz nic do stracenia.
Zajęłaś
ostatnie miejsce i wpatrzyłaś się w widok za oknem. Niemal od razu zatonęłaś w
dźwiękach ulubionej muzyki, przenosząc się na jej falach ku własnej
rzeczywistości. Cały świat przestał mieć dla ciebie znaczenie. Otrząsnęłaś się
dopiero, gdy do twojej świadomości zaczęły przebijać się obrazy z twojej
okolicy. Wysiadłaś na krańcówce i poprawiwszy torbę na ramieniu, ruszyłaś
piechotą. Stawiałaś krok za krokiem, a liście leżące na ziemi szeleściły pod
twoimi stopami, tworząc idealny podkład do piosenki.
W końcu
dotarłaś. Wyciągnęłaś klucze z kieszeni i otworzyłaś drzwi. Zostawiłaś kurtkę i
buty w przedpokoju, rzuciłaś torbę w kąt swojego pokoju i usiadłaś przy biurku.
Matce rzuciłaś odpowiedź, że nie jesteś głodna i włączyłaś laptopa. Kliknęłaś
myszką na ikonkę przeglądarki i odpaliłaś jedną z piosenek Vocaloidów.